:ani-i in wonderland:

Thursday, April 27, 2006

::slow hot wind

Aniii, Slow Hot Wind, rozmyslania.

jest już za późno
nie jest za późno

Nowy blog już założony. Zainteresowanych adresem- proszę o kontakt.
Rzeczy już prawie przewiezione. Siedzą w krakowskim mieszkaniu Kosmita, jeszcze tylko rower, książki, kubki do herbaty. Zainteresowanych adresem- proszę o kontakt.

Jutro o tej porze będę leżała przykryta nową kołdrą. Z czekoladowym kremem na stopach, niezapominajkami na parapecie. Z zapaloną lampką nocną.

Dobranoc.

Wednesday, April 26, 2006

Koniec z Bytomlandem.
I jaki piękny koniec.

Ostatni dzień przespałam. Pod kołdrą, pod kocem, z muzyką w tle.

Dwa poprzednie dni to były nasze małe wakacje. Z tortem z bitej smietany w parku w Katowicach. Ze slodkim tortem w kształcie serca, z ostrym słońcem, z plastikowymi widelczykami. Z kinemi i z winem, z mnóstwem usmiechów, z późnym powrotem do domu, z serkiem kiri.

Z rewelacyjnym koncertem Groove Armady, ajjj te swiatła, ta muzyka, ajjjj -ty!

I cudownie leniwym porankiem. Jajecznicą na sniadanie. I najwspanialszym prezentem swiata.

Spacerem i bajką o łełąbie (!) czytaną na głos na ławce w parku. Najpierw Mart, później ja. Później sok pomarańczowy, i znowu Mart. I słońce.
I tak przez kilka godzin.

Wakacje z bajką, z lodami, pyszną zupą serową i kiepskim żurkiem.

Zjedlismy litr lodów kawowych. Wypilismy słodkie wino. Oglądalismy kolejny już film razem. Oglądalismy go przytuleni, mocno, mocno przytuleni. I nie obejrzelismy do końca. Zaspalismy do pracy. Zaspalismy na pociąg. Pożegnalismy się, sniąc jeszcze, jeszcze nie obudzeni. Bo obudzimy się dopiero w niedzielę, w Krakowie, bo Mart przyjedzie bardzo wczesnym porankiem. Musimy dokończyć Swiat dysku. Musimy znów pójsć na lody.



A ja pakuję rzeczy. Mart biega, załatwia, liczy budżet (wakacyjny!).
Ja pakuję rzeczy, zamykam kartony, zostawiam Misie, zabieram tylko Księciunia i Baletnicę. Piorę, prasuję, martwię się trochę. Wycieram zardzewiały rower wilgotną szmartką.
Mój chłopak biega po Warszawie, biega po jakichs klubach, dziwnych miejscach. I odkłada pieniążki na wakacje w Lizbonie. Prawda, Mart?

I przyjedzie do mnie w niedzielę.

Monday, April 24, 2006

::connect

Samotność
Samotność jest jak deszcz.
Z morza powstaje, aby spotkac zmierzch;
z równin niezmiernie szerokich, dalekich,
w rozległe niebo nieustannie wrasta.
Dopiero z nieba opada na miasta.

Mży nieuchwytnie w godzinach przedświtu,
kiedy ulice biegną witać ranek,
i kiedy ciała, nie znalazłszy nic,
od siebie odsuwają się rozczarowane;
i kiedy ludzie, co się nienawidzą, spać muszą razem -
bardziej jeszcze sami:

samotność płynie całymi rzekami.

R.M. Rilke


To jest własnie ten jeden, ulubiony wiersz.
Ulubiony tomik poezji.

Wyczekany dzień.
On this day.

::la beaute est un langage

Sunday, April 23, 2006

::lektury nadobowiązkowe

Zbliżamy się do końca historii tego bloga.
Nie wiem, czy pisać jeszcze.
Zmienia się aniii, aniii dorasta, zmienia się wonderland.
Zaczyna się zupełnie cos innego.
Dzięki, że czytaliscie, zaglądaliscie, że przysyłaliscie smsy, że wam się podobało. Wyslę wam czasem jeszcze jakąs piosenkę, napiszę kolejnego zbiorczego maila. Wpadnę na weekend, niezapowiedziana, na jakis rewind, platforma-party, wpadnę usmiechnięta i wycałuję was wszystkich.
Kala, Mila, aFu, ostatnio Didi, dzięki za godzinne rozmowy.

Kala- cholero! pamiętaj- miałysmy po kilkanascie lat, i było tylko jedno - kochaj!,
aFu- shake that ass for me (!) ;
Mila- szkoda, że tak późno, Blogowa Księżniczko. Pewnie spotkamy się w jakims pociągu, gdzies między Warszawą a Zieloną Górą, Krakowem a jakims innym magicznym miastem;
Didi-

Zakochani
Jest nam tak cicho, że słyszymy
piosenkę zaśpiewaną wczoraj:
"Ty pójdziesz górą, ja doliną..."
Chociaż słyszymy -- nie wierzymy.

Nasz uśmiech nie jest maską smutku,
a dobroć nie jest wyrzeczeniem.
I nawet więcej, niż są warci,
niekochających żałujemy.

Tacyśmy zadziwieni sobą,
że cóż nas bardziej zdziwić może?
Ani tęcza w nocy.
Ani motyl na śniegu.

A kiedy zasypiamy,
we śnie widzimy rozstanie.
Ale to dobry sen,
ale to dobry sen,
bo się budzimy z niego.
Szymborska



Marek i Dominik; Michał; wszyscy eks, od których uciekłam z krzykiem, bo było jeszcze za wczesnie; Tomek; P-i-x; całe mnóstwo ludzi, których poznałam w przeciągu ostatniego roku- dziękuję, ze byliscie, zwłaszcza teraz, zwłaszcza w t e d y. Dziękuję za maile, za tańce, za herbaty, kino i mnóstwo smiechu. Za każdą łezkę. Za Miloopę, Stereo Total, wszystkie szaleństwa na scenach, powroty z wygadanymi taksówkarzami, za Powiedzieć wszystko, Czułego barbarzyńcę, miliony marzeń, wariactwa w Fanaberii.
Primo- dzięki za pobudkę o 7 rano pod Szyndzielnią, postoje w drodze do Katowic i odwiezienie mnie przez 5:ceta do Seforki na 11stą. Za darmowy wstęp na absolutnie wszystkie fajne imprezy w okolicy. I za smsy zaczynające się od słowa bejbe.
Oooo, Stypek- ja się nigdy nie nauczę tańczyć na trzy!
Maciek- Beltaine, pokahontaz, dzięki, smieszne to było, mam twój szalik!
Grzesiek- sto płyt, Zakopane, przepraszam, jest już za późno, nie jest za późno (?).
I Mq- najlepszy z byłych chłopaków. Zdecydowanie polecam. Czoooosnek! Widzimy się wsród czarnych w Fusion!


Obiecajcie, że czasem o mnie wspomnicie. Hm? Że byłam takim wariatem. Nie pamiętajcie mnie ze łzami w oczach. Że płakałam, klęłam pod nosem, nie mogłam się pozbierać. Myslcie o mnie ciepło, tylko przy okazji jakiejs fajnej piosenki w radio, Protection, płyty z fajną okładką.
Pomyslcie, jak wrócicie z Dekadencji o 7 rano. Albo z Maski, Gigolo Rec.
Albo jak ktos zaprosi was na lody. I jak będziecie jesc krówki i milky way`e (aFu!).
A jak będzie wam źle- aniiilinia. Czynne 24/7.
Zawsze można się wyżalić. I oberwać za użalanie się nad sobą.

aniii (11:29)koniec mojego bloga
afu#2 (11:30)dlaczego koniec?
aniii (11:30)bo wszystko sie zmienia
aniii (11:30)wlasnie to do mnie dotarklo
afu#2 (11:32)no fakt twoje zycie obraca sie wlasnie o 180 a moze i wiecej stopni



another new beggining
&the end




::nigdy nie będzie takiego lata

Płyta od Maćka jest genialna. Genialna. Począwszy od okładki, na każdej piosence skończywszy. O każdej piosence mogłabym napisać bajkę, historię, opowiedzieć jakąs anegdotkę. Tylko czemu Englishman in New York? Tylko czemu Home, Maciek?
Mnie tam będzie dobrze. Ja to wiem.

Nigdy nie będziesz dla mnie miła taka.

Nigdy nie zapomnę. Nie zapomnę, jak to jest mieć was wszystkich gdzies blisko. Tańczyć, smiać się, ale przede wszystkim płakać o trzeciej nad ranem, czytając te wszsytkie karteczki nad moim łóżkiem. Z datą 06.10- każdy następny dzień może być tylko piękniejszy.
Od niedawna tak własnie jest. Jest tak pięknie między literami.

Za kilka dni- dwa, trzy- posciągam karteczki znad łóżka. Nie będę ich już wieszała w nowym pokoju. Zapamiętam wszystko, co na nich napisałam przez ostatnie pół roku. Schowam do jednego z pudełek, akurat do tego, które zostawię w Bytomiu.
Posciągam zdjęcia. Kilka zdjęć w drewnianych ramkach, kilka przyklejonych po prostu tasmą do sciany; nie wiem jeszcze, czy zabiorę je do nowego pokoju.
Spakuję książki. Płyty. Kilka filmów, które mi zostały. Mnóstwo malowideł. Jeszcze nie wiem do końca, jak to wszystko przewiozę. Jakos sobie poradzę; zawsze sobie radzę.

Chcę, żebys kochał mnie za to, że płaczę przy smutnych książkach. Ta karteczka ze mną pojedzie. Albo trafi gdzies indziej, z kolejnym listem.

Kupiłam niedawno nową posciel. W zielone rybki czy cos takiego. Mam sliczny żółciutki szlafrok. Niezapominajki, stokrotki, fiołki. Stojącą lampę. Aniołka na sznurku i dżem od Kali Mamy. Rower. Mnóstwo wspomnień, kilka pudełek z pamiątkami. Zabiorę to wszystko do miejsca, które będzie musiało stać się moim nowym domem.

I będzie, z tym małym pijusem Izzi; ej Iz, mam nadzieję że dostaniesz ten awans, bo każdy grosz się nam przyda. Na piwo i zakupy. I drogą biżuterię. I na wannę od Philippe`a Starcka. I torebki Miu Miu, absolutnie zresztą wszystko od Miuccii Prady.

Jeszcze tylko trzy dni w Seforce.
Wczoraj prawie płakałam.
Zdecydowanie nie wezmę mojego Leppera z szafki. Iga, Iza, zostawię go wam, żebyscie o mnie nie zapomniały.
Gdybym mogła, zostawiłabym sobie też klucze. Hasło do wejscia, wszystkie hasła. Żebym mogła otworzyć sobie o każdej porze dnia i nocy.
Najwyżej się włamię.

19 czerwca djKrush w Hipnozie, to na pewno przyjadę. Później urodziny Młodego, też będę. Całkiem często.

A później jedziemy na wakacje. Na cudowne i ciepłe wakacje. Daleko.
Ale o tym ani słowa.

::that`s the way



aniii&mart
gdzies blisko mnie

Saturday, April 22, 2006

::tell me your favourite song

Będę kiedys miała osiemdziesiąt lat.
Chciałabym wtedy mieć maleńki domek w Starej Miłosnej. Z ogródkiem. Z wisniami. Z ogromnymi drzewami wisni. Bo wisnie pięknie pachną wiosną. Bo pod kwitnącą wisnią można rozłożyć koc w paski, wyciągnąć się na tym kocu, przeleżeć cały dzień, leniwie przewracając kartki jakiejs fascynującej książki.
Chciałabym spędzać wieczory wsród moich płyt i filmów. Zawinięta w twój za duży sweter.
Codziennie rano wybierać z tobą muzykę do sniadania. I do obiadu. I kolacji.
Wiem, że robisz fantastyczne kanapki z łososiem. I że nie masz masła w lodówce.

(I dzwonisz, zanim zaczniesz pracę, dzwonisz, bo tęsknisz, bo chcesz wiedzieć, gdzie jestem, czy dotarłam do domu, czy o tobie myslę. Tak?)

I jak już będę miała osiemdziesiąt lat, będę miała ogromną spiżarnię z konfiturami, które będę zbierała przez całe moje życie. Przede wszystkim konfitury agrestowe i porzeczkowe. Z wisni, malin, jeżyn, ze sliwek. Będę piekła kruche ciasteczka, i podawała z herbatą i konfiturami.
W całym domu będzie pachniało gorącym ciastem. I cynamonem.

Będę kręciła się po ogrodzie w kaloszach- białych, i po domu- na bosaka. Będziesz już wtedy bardzo stary, więc będę mówiła do ciebie głosno. Czasami zasniemy w ogródku, dobrze? I obudzimi się czasem gdzies bardzo daleko. W miejscu, które zobaczymy pierwszy raz bardzo wczesnym porankiem. Dobrze?

Będę bardzo szczęsliwa w dzień moich osiemdziesiątych urodzin. Obiecujesz?





Wszystko dzieje się tak szybko.
Wiesz, co teraz robię? Zastanawiam się, jak wygląda twój set. Nie znoszę Full Intention. Cruel Intentions.
Przerabiam płyty Seforki na mp3. Żebys mógł w domu słuchać tego, co leci u mnie w pracy.
Nie wracaj do domu zbyt późno. Usmiechnij się, jak już przeczytasz:


Karollka (22:41)jak dzownilas wtedy z warszwwy to mialas taki glos........
aniii (22:42)moze to durne
aniii (22:42)ale ja sie przy nim czuje jak mala dziewczynka
aniii (22:42)i chce sie ciagle przytulac
Karollka (22:42)nie to nie jest durne
aniii (22:42)i w ogole...
Karollka (22:43)ech... supe/... naprawde.... strasznie sie ucieszylam jak slyszalam ciebie taką beztrosko zadowoloną


Dobranocka.

::flick the switch & turn the music on

Ostatnie cztery dni w Seforce.
Zapłaczę się.
Zostawię wam mojego Leppera w szafce. Dobrze?

Oddam klucze. Kartę do wyjscia. Wszystko pozabieram.
Spakuję, i przewiozę gdzies daleko.
I pewnie już nie wrócę do Bytomia.

::surrender

Zestaw prezentowy swietny. Od początku:
*w kartoniku podróżnika, z napisem- mistrzostwo swiata, Dorothy, mapa Bytomia, i to antyk, jeszcze z drzewami na Rynku- żebym pamiętała, jak do Platformy wrócić. Na weekend. Bo Czosnek stwierdził, że jestem Rezydentem;
*płyta- od Mq własnie, nie wiem jeszcze z czym, ale w pięknym etui, z misiem z walizkami, z napisem Goodbye Compilation, po prostu łezka w oku;
*butelka tej, no, wszyscy wiedzą, wypita oczywiscie w doborowym towarzystwie, nie powiem nawet w jakim miejscu- niech to zostanie słodką tajemnicą najporządniejszych dziewcząt, jakie znam;
*precelek- bytomski precelek krakowski, do porównywania smaków, do zasuszenia, żebym mogła nachalnych adoratorów w łeb walić
*a propos adoratorów, hm, zdjęcie- paskudne- z liceum, no wiesz, Kala; a na zdjęciu aniii jedząca ogromną bułkę (pewnie nie moja, przecież ja nie nosiłam sniadania? czy nosiłam, bo już nie pamiętam?), zdjęcie oczywiscie opatrzone podpisem, do odstraszania mężczyzn, zdjęcie, które gdzies zginęło, ktokolwiek widział, ktokolwiek wie?;
*pierscionek- piękny, cudowny, milka`s handmade, cekinki, krakowski lans!;
*niezapominajki- niezapominajki to są kwiatki z bajki, rosną nad potokiem, patrzą żabim okiem, patrzą sobie skromnie, nie zapomnij o mnie;
*stokrotki- stokrotki, które trzeba przesadzić w moje wędrujące doniczki;
*klamerka- bo jak przyjadę na Slask to będzie mi się trudno oddychało! (Milka!)
*papeteria- mam pisać do Marta?
*jeny, całe mnóstwo innych rzeczy, nie sposób wymienić, i każda z jakims przeznaczeniem, pomyslem, opisem. Dzię-ku-ję!

Ach! Szlafroczek. Moje małe marzenie, szlafroczek, mięciutki, żółciutki, z kapturem.
Po wyjsciu z wanny, pachnący płynem do płukania. Cieplutki. Moje kochane dziewczyny!

Było cudownie. Ja Jjuż za wami tęsknie. I wcale w to nie wierzę, wcale a wcale. Może mnie się tylko wydawało, że się żegnam z wami?

Friday, April 21, 2006

::sweet sensations

alexHarmony (19:39)ja nie jestem zainteresowany paskudami i nie bylbym w zwiazku z paskuda, wiec... nie jestem. Ale jestem w zwiazku z Toba, wiec nie mozesz byc paskuda... Co nalezalo dowiesc
aniii (19:39)hehe
aniii (19:39)zdawales mature z matematyki?
alexHarmony (19:39)coz za cudowne wyprowadzenie dowodu
alexHarmony (19:39)tak
aniii (19:39)hm
aniii (19:39)to oznacza jeszcze
aniii (19:40)jedno
aniii (19:40)jestes ze mna w zwiazku :>?
alexHarmony (19:40)tak wlasnie uwazam, niezaleznie co o tym Ty myslisz
alexHarmony (19:40)
alexHarmony (19:40)jak dla mnie jestes moja dziewczynka

::shine on






All the time he makes me glad that I’m alive
Together we will survive
What do you think brought the sun out today
It’s my baby, oh, help me sing
O n t h i s d a y .

izzi&aniii:
http://hypnosite.scene.pl/uliczka/positivenergy/decor.html

taka impreza:
http://hypnosite.scene.pl/uliczka/positivenergy/jakiegobobonaaleocochodzi.jpg

i mój chłopak:
http://hypnosite.scene.pl/uliczka/positivenergy/alex.html


No przecież padnę ze smiechu!
13 w piątek, positiv(e)nergy party, to dopiero cos!

Do mojego Chłopaka:
(który udaje, że tu nie zagląda, a ja i tak wiem, że zagląda!)

*całus na dzień dobry- bo jestes, bo wstajesz ze mną, bo robisz mi jajecznicę na sniadanie;
*całus, bo puszczasz jakąs cudowną płytę, a ja nawet nie wiem, co to jest;
*kolejny, bo zaraz po obudzeniu przysyłasz mi 36 absolutnie cudownych zdjęć; no i jak tu się nie cieszyć od rana?;
*pac w łeb, bo też się martwisz, bo jest trudno, bo przecież oboje się boimy;
*jeszcze wiele innych rzeczy, ale to ci powiem dopiero, jak się spotkamy, nie tutaj. Powiem ci tylko ciiiiiiichutko, że to dopiero 2 dni, i że jeszcze długo, długo, zanim pójdziemy na spacer nad Wisłę, nieważne- w Warszawie czy w Krakowie, jeszcze długo, ale i tak wiem, że zawsze jestes - zawsze gdzies obok.

Całus.
Szkoda, że Mój Chłopak nie może mnie dzis żegnać razem z resztą Przyjaciół.
No ale Mój Chłopak ma mnóstwo Ważnych Rzeczy do załatwienia. Szkoda że tym razem będzie robił to beze mnie.

Thursday, April 20, 2006

::in the air

21 kwietnia, godzina 20.00.
Aniii i przyjaciele w Platformie.
Rączka w górę, kto będzie?