:ani-i in wonderland:

Monday, April 17, 2006

::mushroom jazz

Obiecałam, że nie będę siedzieć długo. Nie będę.
Widzisz, chciałam tylko napisać, chciałam tylko, żebys mógł przeczytać u siebie, że strasznie niespodziewane dla mnie jest to wszystko. To nie miał być romans, a przynajmniej nie od początku! To jest romans?

No ale chyba się tłumaczę, a nie powinnam tłumaczyć się z tych kilu godzin, z Warrena G słuchanego w samochodzie, kiedy o szyby dudni deszcz, z kilku herbat, z chorzowskiego Planetarium, które naprawdę widziałam pierwszy raz w życiu. Nie powinnam tym bardziej tłumaczyć się z tego, że zasnę dzis przy The essence, na zmianę z Take me higher. Że zasnę z usmiechem i z tobą, drugi, trzeci, kolejny dzień.

Fajnie, że zabrałes mnie do zoo jeszcze zanim zdążyłam napomknąć o słoniach, żyrafach. Że stalismy przed surykatkami, siedzielismy obok wielbłądów. Że padało, że schowalismy się przed deszczem.
Fajnie, prawda?

Wcale niefajnie, wcale, bo jutro już jedziesz.
Dobrej nocy.

0 Comments:

Post a Comment

<< Home